Menadżerze, czy masz swobodę kontaktu wzrokowego z publicznością podczas wystąpienia?
A zwłaszcza – na jego początku?
Mój klient, Mirosław, mówił wprost:
„To dla mnie najbardziej krępujący moment. Chcę go mieć za sobą jak najszybciej, więc zasuwam szybko i bez finezji. Zero luzu, zero spokoju – i to na pewno wpływa na to, jak widzą mnie inni liderzy.”
Tymczasem… kontakt wzrokowy to nie tylko formalność. To potężna pauza.
Cisza z przekazem.
Zamiast rzucać się w słowa – spójrz ludziom w oczy.
Z Mirosławem po kilku tygodniach ćwiczeń zauważyliśmy, jak bardzo zmienia się jego odbiór, gdy zaczyna od 5-8 sekund spojrzenia – zanim wypowie pierwsze słowo.
Rozmowy cichną.
Ludzie czują się zauważeni.
Ty zyskujesz czas, spokój, kontrolę.
Wyglądasz na pewnego siebie i przygotowanego.
Twoje pierwsze zdanie wybrzmi mocniej.
Nie chodzi o intensywne wpatrywanie się.
To raczej spokojny, pewny przelot wzrokiem po twarzach – z krótkim zatrzymaniem tu i tam. I dopiero potem – słowo.
Dla praworęcznych: naturalna tendencja to patrzenie częściej na lewą stronę audytorium. Warto to zrównoważyć, by nikt nie czuł się pomijany