Pewien szef często motywuje swoich pracowników, używając sformułowań: „Chcę, byście walczyli do ostatniego tchu. Zwyciężymy z konkurencją tę wojnę!”, „Kiedy zrobisz najazd na oddziały firmy i ich sprawdzisz? Należy zlokalizować punkty oporu i je usunąć”. „Zbliża się godzina »zero«. Zrzućmy wreszcie tę bombę na rynek!”
Czy język wojny ma uzasadnienie w biznesie?
Przywykliśmy do języka wojny w relacjach sportowych, w myśl zasady, że sport to prowadzona innymi środkami wojna. Ale czy biznes musi być areną konfliktów i podstępów?
Well, well… Podobno wspólny wróg łączy najmocniej.
Czy język ‘wojny’ Cię kręci i jakoś mocniej motywuje?
Jakie wzbudza emocje?
Na pewno wymaga odpowiedniego tonu mowy, by przekaz umiał wzbudzić motywację i za sobą porwać. Ten ton charakteryzuje się większą dynamiką, większą głośnością, wejściem na wyższe tony, wielością pauz i akcentów.
Wzbudzanie emocji w mowie to nie jest hop-siup. Ekstrawertykom przychodzi łatwiej niż introwertykom. Wiele problemów potrafi sprawić osobom, dla których emocje i biznes to dwa zbiory bez części wspólnej, albo które wzrastały słysząc: ’siedź w kącie – znajdą cię’, czy którym odbierano prawo zabierania głosu. Są osoby, które nie potrafią ‘w zgodzie ze sobą’ podnieść głosu czy wyrazić w komunikacie więcej żaru.
To piękne pole do pracy z psychologiem, którym nie jestem.
Ale mogę wesprzeć w zapoznaniu się z elementami technik mowy, które wesprą lepszą dynamikę mowy, ekspresję, przemycą trochę emocji i energii.